Życie Rencisty , Bezrobotnego i Emeryta w Absurdzie Życia Współczesnego
Użytkownik
Zakonnicy myślący o śmierci
fot. Agencja BE&W
Zakon kamedułów to jeden z najbardziej surowych zakonów w Kościele katolickim. Mnisi wstają w nocy, cały czas się modlą, myślą wyłącznie o Bogu i wieczności, nie oddają się prawie żadnym rozrywkom.
Biel klasztoru kamedułów góruje nad zalesionymi wzgórzami okalającymi Kraków. To pierwszy, odległy kontakt z eremem. Tajemnicze i piękne miejsce przyciąga wielu turystów. Wszyscy chcą zobaczyć brodatych, milczących mnichów wyjętych jakby z innej epoki, dobrowolnie żyjących w nieustannej pokucie i umartwieniu.
Kobietom wstęp wzbroniony
Gdy znajdziemy się już na szczycie Srebrnej Góry przechodzimy przez niewielką murowaną bramę i wstępujemy na gościniec. Potęguje on wrażenie tajemniczości. Po prawej i lewej stronie wznosi się wysoki mur, na końcu drogi widnieje budynek furty.
Gościniec nie jest długi, pokonuje się go w minutę, ma jednak swoje przesłanie. Przypomina o potrzebie oderwania się od świata i wejścia w obręb eremu w skupieniu i powadze.
Na furcie wita nas mnich w białym habicie, z rudą brodą, w wieku około 40 lat. Rozpoczyna się selekcja. Kobiety i dziewczyny proszone są o niewchodzenie do środka. „Niewiasty mogą nawiedzać klasztor tylko 12 dni w roku. Przykro mi” – mówi zakonnik.
Pojawia się lekkie zamieszanie. Pary nie wiedzą co robić, czy odejść, czy poczekać na mężczyzn. Część kobiet godzi się na czekanie, inne odchodzą. Jeden mężczyzna rzuca pogardliwe spojrzenie na klasztor i mówi do swojej kobiety: „Jakieś głupie średniowiecze. Idziemy stąd”.
Zakonnik nic nie mówi. Zaprasza mężczyzn do klasztoru, osobom z rowerami grzecznie pokazuje miejsce, gdzie mogą je zostawić.
Znajdujemy się na dziedzińcu porośniętym trawą. Przed nami piękny kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zbudowany z lśniącego wapienia.
Po prawej stronie dziedzińca stoi kamienna balustrada oddzielająca teren kościoła od ogrodów zakonnych. Na wzgórzu usypano ziemne tarasy, na których zakonnicy uprawiają warzywa. Wspinam się na balustradę i widzę, że kilku zakonników w całkowitym milczeniu plewi ogródek
Offline